Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin

 
Strona startowa
=> Albania 2013
=> Beskid Żywiecki
=> Bieszczady 1996
=> Bilety Rumunia i Ukraina 2010
=> Borne Sulinowo
=> Bułgaria 2000 cz.1
=> Bułgaria cz.2
=> Bułgaria,Słowacja 2000 cz.3
=> Czechy 2003
=> Grecja 2018
=> Irlandia 2008
=> Jasło 2009
=> Karkonosze 1995
=> Mołdawia 2011
=> Londyn 2007
=> Słowacja 1998
=> Słowacja+Węgry 1999
=> Słowacja 1999/2000 r.
=> Słowacja 2008
=> Ukraina 2005
=> Ukraina 2009
=> Rumunia 2010
=> Rumunia 2011
=> Palestyna 2015
=> Serbia 2012
=> Czarnogóra 2012
=> Kosowo 2013
=> Macedonia 2013
=> Gruzja 2014
=> Armenia 2014
=> Izrael 2015
=> Portugalia 2016
=> Czechy 2017
=> Cypr 2017
=> Morawy 2018
=> Malta 2019
=> Grecja 2019
Wycieczki bliskie
Kontakt
Księga gości
Licznik
Wakacyjne ankiety
 

Rumunia 2010

Rumunia 2010
(Podkarpacie, Bukowina Rumuńska, Podole )
Uczestnicy:Andrzej,Seba
Ilość dni: 16
Koszt: 2590 zł (na dwóch)

Wyjazd do Rumunii długo świtał mi w głowie. Jednakże miałem obawy w stylu "gdzie ja znajdę tam nocleg?" lub "czy starczy mi pieniędzy na eskapadę?". Do logistycznych przygotowań nad podróżą zabrałem się w marcu 2010 r. Wyjechaliśmy 14 VIII 2010 pociągiem pospiesznym relacji Toruń- Przemyśl. Krótko przed Przemyślem stwierdziłem "czemu nie zobaczyć pięknego kompleksu pałacowego w Łańcucie?" I wysiedliśmy.
Dzień był strasznie upalny a my wędrowaliśmy przez miasto z naszymi ciężkimi plecakami. Po zwiedzeniu ogrodów i pałacu. Ojciec zaproponował mszę w kościele na rynku. Tego dnia proboszcz żegnał się z parafianami po 26 latach posługi...



 Już po ulokowaniu się w Przemyślu, wpadł mi pomysł odwiedzenia Krasiczyna. Nie udało mi się tu dotrzeć z Asik w 2001 roku. Chciałem więc z ojcem teraz. Renesansowy zamek otacza piękny park oraz stawy w których pływają spore ryby, być może karpie królewskie. Po obejściu terenu zamku, udaliśmy się nad San- ciekawe widoki m.in most linowy!!!


W schronisku Matecznik w Przemyślu- Andri po raz drugi spotkał swojego kolegę-kota
Kolejne dwa dni były z przygodami. Wyjechaliśmy z Przemyśla Ukraińskim autobusem o 10.00 rano do Czerniowic. Niestety połączenie to wykorzytstywane jest przez przemytników. Autobus jedzie stosunkowo wolno bo do celu dociera po 11 godzinach i na miejscu byliśmy już o ciemku. Do 23.00 szukaliśmy tu noclegu, błąkając się po mieście. W końcu udało się go znaleźć w Hotelu Keiser (cesarz ). Było przytulnie ale drogo ( 300 hr czyli 120 zł ) Na zdjęciu za mną płynie rzeka Prut.

Około godziny 10.00 opuściliśmy przestronne pomieszczenia hotelu i wsiedliśmy w trolejbus ( zepsuł się po drodze lecz operatywny kierowca go naprawił ). Na Czerniowickim "PKS-ie" okazało się, że nic do Suczawy nie jedzie. Zgarneła nas jednak "babuszka" i zaproponowała przejazd razem z tzw "przemytem". Do odjazdu czekaliśmy do 12.00 jednak potem ruszyliśmy. Po drodze "szef" eskapady zajechał pod swój dom po dodatkowe towary. Ja przy okazji podziwiałem piękno ukraińskiej bukowińskiej wsi (pagórki, drweniane i murowane domy oraz ślicznie "blachowane" studnie). Przejazd przez granicę odbył się bez większych postojów -szef - miał dla każdego z celników "jakiś banknot". Ok. 15.30 znaleźliśmy się w Suczawie. Wspomniany "boss" był na tyle miły, że wysadził nas pod samym Domem Polskim w Suczawie. Ledwo zdążyliśmy bo w obiekcie tym pracownicy są do 16.00. Przyjeła nas miła Pani Ela i wskazała ładne pokoje.
Na zdjęciu JA na tle Twierdzy tronowej w Suczawie.

Kiedy już nieco obeznaliśmy się z układem ulic w Suczawie, wyruszyliśmy na poszukiwania Twierdzy Tronowej i Skansenu i cmentarza miejskiego. Nie było to łatwe zadanie. Błądziliśmy gdzieś w pobliżu domostw cygańskich i brneliśmy ścieżynką na wzgórze. Początkowo naszym oczom ukazał się cmentarz a potem po krótkiej instrukcji starszego Pana także dwa pozostałe miejsca. Zamek ma bogatą historię, którą możecie sobie przeczytać na wikipedii, zaś w skansenie jest wiele chałup dawnej wsi bukowińskiej, młyn, kościół itd. Niedaleko jest także cmentarz gdzie pochowani są obok Rumunów, Niemcy, Rosjanie a także Polacy.

  Kolejne 4 noce spędziliśmy w dużej wiosce Paltinoasa. Miejscość tą założyli Niemcy do spółki z Polakami. Ci pierwsi mieszkali tu to 1945 roku zaś Polacy są tu nadal. We wsi działa "Dom Polski", gdzie nasza społeczność może się integrować. W Domu można także przenocować. Cena nie jest wygórowana 15 lei za dobę od osoby ( 14 zł ). Z okien jak widać są piękne widoki. Blisko na stację kolejową, do sklepiku a także na przystanek autobusu.
Większość Rumunów wyznaje prawosławie. Cerkwie można budować bez przeszkód. Społeczność prawosławna buduje okazałe świątynie. Na zdjęciu cerkiew w Gurze Humorului ( 8 km od Paltinoasy ).

Kolejnego dnia wybraliśmy się do Caciki.  Pod koniec XVIII wieku Cesarz Austriacki sprowadził do wsi górników z Polski w celu wydobycia soli. Nazwa wsi wywodzi się od dzikich kaczek które żyły niegdyś w pobliżu osady. Dziś trudno usłyszeć tu Polską mowę choć znajduje się tu największe sanktuarium Maryjne w Rumunii oraz kopalnia soli. Informacja jest także w j. polskim.

 
My wybraliśmy się do Kaczyki piechotką ( ok. 10 km ) serpentynową drogą. Po drodze mijał nas pociąg w tym kierunku ale nie znaliśmy jego odjazdu z Paltinoasy...
W drodze towarzyszyły nam piękne widoki.

Kopalnia Soli w Kaczyce jest dziś udostępniona do zwiedzania dla turystów. Wstęp kosztuje 9 lei ( ok 8,50 zł). Warto grubo się ubrać gdyż w korytarzach jest zimno. Pod ziemią można podziwiać salę taneczną dla górników i ich rodzin oraz kaplicę i sztuczne jeziorko. We wsi niedaleko poczty znajduje się Dom Polski.
Trudno jednak we wsi usłyszeć j. polski- do Domu Polskiego nie zajrzeliśmy. Wioska ma miły i malowniczy charakter.
W niedzielę nie zrobiliśmy sobie dnia wolnego. Po mszy świętej w kościele katolickim w Paltinoasiosie udaliśmy się piechotą do Gury Humorului ( 7 km ) a potem do Manastirea Humorului ( dodatkowo 6 km ). Pamiętam, że w Gurze mijaliśmy cerkwię. Padczas mszy Pop "grzmiał" na pobożnie słuchających go parafian. Cel naszej wędrówki- żeński Monastyr Humor powstał na przełomie XIV i XV wieku. Cały kompleks budował się jakby "na raty". Współczesna cerkiew p.w. Uśpienia Bogurodzicy wybudowana została w 1530 roku, zaś okazała wieża w 1641 r. Kiedy Austriacy zajeli Bukowinę wydano dekret o kasacji żeńskiego zakonu
( 1786 r ).

Mniszki powróciły tu dopiero w 1990 r. Obecnie prócz pracy duszpasterskiej zajmują się sprzedażą biletów i pamiątek zaś siostra Alicja zna troszkę j.polski. Wewnątrz jak i z zewnątrz kościoła znajdują się liczne sceny biblijne, niebiańskie i polityczne szczególnie mocno oddziałujące na niegdyś niepiśmiennych pasterzy bukowińskich.

W poniedziałek udaliśmy się do kolejnego monastyru położonego niedaleko nas. Mam tu na myśli kompleks cerkiewno -klasztorny pod wezwaniem św. Jerzego, który zaczęto już budować w 1488 roku. Pomysłodawcą i realizatorem projektu był mnich Daniel z Putny zaś finansował inicjatywę hospodar Stefan Wielki. W 1547 roku staraniem metropolity Grzegorza Rosca dobudowano przedsionek a na mury naniesiono malunki. Dominującym kolorem jest tu błękit zwany przez historyków sztuki „błękitem z Voronet”.
Do wspomnianej miejscowości dotarliśmy piechotą (licząc od Paltinoasy 12 km )- droga nie była aż tak męcząca jak do monastyru Humor. Większość trasy wiedzie wśród drzew, ciekawe są widoki obok, rolnicy pracowali na polach zaś konie się pasły leniwie zerkając na otoczenie. Po dotarciu do celu u wejścia do bram klasztoru wręczono nam „chusty” aby przepasać biodra i zasłonić nogi. Taki obyczaj, uszanowaliśmy to. Niesamowite były malowidła na ścianach cerkwi, kto by pomyślał ,że mają około 500 lat!!! Po opuszczeniu murów klasztornych udaliśmy się na pobliski bazar, zaopatrując się w obrusy i bukowińskie korale. Stamtąd również wracaliśmy piechotą do Gura Humorului.




Odcinek z Gura Humorului -Miasto do Paltinoasy pragnąłem przebyć pociągiem. Niestety ten z 15.47 jechał tylko 5 km w kierunku naszej wioski. Efektem wszystkiego było, że ostatnie 4,5 km znów szliśmy pieszo wzdłuż potoków i torów. W pewnym momencie mógł nas nawet rozjechać pociąg nadjeżdżający z przeciwka (patrz zdjęcie poniżej)


Pociąg który by nas prawie rozjechał.

Latem w Rumunii psy nie są skore do ruchu. Lubią zatem drzemać lub leniwie obserwować otoczenie.

W drodze do Monastyru Voronet przecina się rzekę Humor- na tym odcinku jest bardzo wartka.


Ten ogier chętnie pozował do zdjęcia.

Po opuszczeniu Ziemi Rumuńskiej udaliśmy się do Czerniowic a potem do Kamieńca Podolskiego ( na zdjęciu )

Zgodnie z zaleceniami naukowca z Lublina dostaliśmy się do Kamieńca Podolskiego. Z tamtejszego dworca autobusowego podwiózł nas taksówkarz na Rynek. Tu po poradzeniu się sióstr zakonnych zatrzymaliśmy się u Paulinów w podominikańskim klasztorze.
Kamieńca Podolskiego nie trzeba reklamować, miasto dobrze jest znane w Polsce i na Ukrainie. Kamieniec otaczają dobrze zachowane mury miejskie a dodatkowo głęboki jar rzeki Smotrycz. Starą i nową część miasta łączy Most Nowoplanowski. Z tego mostu rozciąga się fantastyczny widok na dolinę rzeki. Największą atrakcją miasta jest zamek, stojący na odrębnym skalistym cyplu. Twierdza ta ma wiele baszt m.in. Papieską, Kołpak, Tęczyńską, Lacką i inne. Za nimi znajdował się Nowy Zamek który wg opowiadań wysadził Ketling.


Ratusz miejski

Ten kolorowy budynek to dzwonnica. Dziś znajduje się tam mała galeria obrazów.

Jedna z głównych ulic Kamieńca: Na zdjęciu kot przysiadł w pobliżu swego większego i groźnieszego kuzyna. Teraz nikt nie zrobi mu krzywdy:-)




Blisko rynku znajduje się wielka katolicka katedra św. Piotra i Pawła. Budowla powstała na początku XVI wieku z inicjatywy Jakuba biskupa Buczacza. Wejście do świątyni prowadzi przez okazałą bramę- jakby łuk tryumfalny, postawiony na cześć przyjazdu do Kamieńca, króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Podczas okupacji Podola przez Turków, katedrę zamieniono na meczet. W środku budynku ustawiono muzułmańską kazalnicę, zaś na zewnątrz minaret. W 1699 roku Kamieniec powrócił do Polski. Rzeczypospolita zastosowała się do warunków pokoju Karłowickiego i nie zburzyli tych muzułmańskich budowli, jednak na szczycie minaretu postawiono figurę Matki Boskiej. W murze katedralnym można też zobaczyć tzw, furtkę a na jej zwieńczeniu napis w języku polskim „Brama św. Jacka”. W środku katedry można zobaczyć grób Antoniego Rolle (znawca starożytności) oraz grób „śpiącej jakby” Laury Przeździeckiej ( napis na jej mogile brzmi: Lura dziewica. Zmarła w lat kwiecie. Cudne są jej lica. W lepszym są świecie).
Napisano 06 III 2011

Dziś moją stronę odwiedziło: 1 odwiedzający
 
Kujawsko-Pomorskie
 
free counters
Free counters Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja