Powrót na Ukrainę Zachodnią (2009)
uczestnicy:
Andrzej
Seba
koszt: 1950 zł ( na dwóch)
czas trwania wyprawy 2 tygodnie.
Na rok 2009 zaplanowałem wyjazd na Ukrainę. Aby nie było zbytnio męcząco, mieliśmy nocleg w Przemyślu w schronisku. Oczywiście podróż nie poszła "z płatka", pomyliliśmy pociągi we Wrocławiu i aby nie płacić nadwyżki z biletu mój współtowarzysz zaproponował wysiadkę w Brzegu. Potem było trochę czasu w Opolu na złapanie właściwego pociągu więc była możliwość pobieżnego poznania tego miasta i jego zabytków.
Przemyskie schronisko "Matecznik" znajduje się z dala od centrum lecz jego zaletą jest niska cena noclegu. Tu ojciec zaprzyjaźnił się z kotem.
Przemyśl ostatnimi czasy bardzo "wyładniał". Można tu podziwiać zamek, kościoły, rzekę i śliczny Ryneczek.
Kolejnego dna pojechaliśmy do Kalwarii Pacławskiej. To jedno z 6 najstarszych sanktuariów Męki Pańskiej w Polsce. Zwiedziliśmy kościół i kilkanaście kaplic drogi krzyżowej. Autobus z Przemyśla nie dojeżdża bezpośrednio do osady.
Jedna z kaplic na "zielonej łączce"
Na ulicy Gródeckiej, obok murów dawnego klasztoru stoi lew z tarczą. Tych lwów jest w tym mieście wiele...
Pojazdem którym warto się przejechać we Lwowie jest tramwaj. Bilet kosztuje tylko 1 hrywnę ( 2009 ), można go kupić u motorniczego- koniecznie potem skasować w kasowniku. Przeżycia w stylu "wpadam na osobę obok" gwarantowane:-)
"Kocia drużyna" na ulicy Łyczakowskiej".
Jeden z Lwowskich zakamarków.
Cmentarz Łyczakowski, najstarsza nekropolia we Lwowie. Miejsce pochówku dla zasłużonych ludzi z Polski i Ukrainy. Znajduje się tu wiele zabytkowych i misternie wykonanych nagrobków, przedstawiających zmarłych oraz kaplice, kolumny, piramidy i obeliski. Na zdjęciu: założyciel uzdrowiska w Truskawcu.

Aby wejść na teren cmentarza Łyczakowskiego trzeba wykupić wstęp. Dochody z biletów przeznaczone są na renowację mogił.
Ratusz Miejski w Drohobyczu. Miasto znane jest z faktu ,iż mieszkał tu Bruno Schultz, twórca opisów o "Sklepach cynamonowych". Dziś można podziwiać jego dom tylko z zewnątrz.
Centrum Drohobycza. W tym miejscu hitlerowcy rozstrzelali kilkudziesięciu mieszkańców miasta. Za wolnej Ukrainy na ścianie straceń zamontowano obrazującą ten fakt scenę. W nocy "żelazną" część tejże sceny porwano!
Żółkiew-to niewielkie dziś miasteczko zostało założone przez hetmana Stanislawa Żółkiewskiego. Miasto zaprojektował architekt Paweł Szczęśliwy. Była to ulubiona rezydencja króla Jana III Sobieskiego. Po jego śmierci miasto przejął jego syn Jakub.
W Żółkwi spotkaliśmy sympatycznych ludzi m.in stróża- zamku oraz kasjera. Z nimi to pogadaliśmy sobie dłuższą chwilę o życiu na Ukrainie. Do najważniejszych atrakcji miasta, należy wspomniany zamek, resztki bram i murów miejskich, synagoga, ratusz i kościół Dominikanów.

Bilet wspępu na plac zamkowo-ratuszowy kosztował tylko 1 hrywnę.
Jeśli jedziemy z Dworca Autobusowego do centrum musimy mijać pomnik zwycięstwa nad faszyzmem.

Bilet powrotny relacji Mukaczewo-Lwów. 300 km za 11 hrywien:-)
Mukaczewo jest położone blisko granicy Ukraińsko-Węgierskiej. Liczy sobie ok. 90 tys. mieszkańców. Przez większą część swego istnienia należało do Węgier, krótko bo od 1919 do 1938 do Czechosłowacji i Słowacji, potem znów do Węgier. Po porażce wojsk hitlerowskich, Stalin włączył miasto do ZSRR. Stan ten się utrzymał do roku 1991 kiedy to Mukaczewo weszło w skład Ukrainy.
Miasto jest istną mieszaniną narodowości. Żyją tu obok siebie Ukraińcy, Czesi, Słowacy i Węgrzy. Na krańcach miasta, na wzgórzu można zwiedzić zamek królewski wybudowany przez Węgrów w XIII wieku na rozkaz Beli IV. Obecnie twierdza pełni rolę muzeum, więc można tu podziwiać liczne ekspozycje.
Z tym panem piliśmy "kropelkę" wódki na przystanku autobusowym. Zapragnął też zdjęcia ze swoją sąsiadką:-)
Razem z Państwem Cincio. Będąc po raz pierwszy w 2005 roku na Ukrainie, razem z Mircze i Demim zatrzymaliśmy się u Polskiej rodziny Stanisławy i Stanisława Cincio. Przyjeli nas wtedy b. gościnnie. Po 4 latach nieobecności za obowiązek uznałem ich odwiedzenie. Mieszkają we wsi Strzałkowice. Na pobliskim cmentarzu jest wiele polskich mogł świadczących o dawnej polskości tej wsi.
Widok na wzgórza okalające Sanok.

Centrum Sanoka. Miasto kryje wiele atrakcji ja niestety zwiedziłem tylko rynek i przyległe ulice.
Słonecznik rosnący niedaleko mojej kwatery w Trzcincu koło Jasła.
Koniec 04.10.2010