Słowacja 1999/2000.
Uczestnicy:
Asik, Domini-ka, Mircze, Seb-ik.

Po spędzonych rodzinnie świętach Bożego Narodzenia, powstała w mojej głowie myśl aby choć na parę dni udać się na Słowację. Do mojego pomysłu przekonałem koleżanki. Ruszyliśmy w 2 gromadkach. Pierwsi ja i Asik a potem Mircze i Domini-ka.
Pierwszym etapem Asikowo-Sebikowej grupy był Martin na Słowacji mieliśmy tam znaleźć nocleg i udało się – lecz było na dłuższą metę za drogo bo aż 1250 SK ( 120 zł ) za noc.
Na zdjęciu Asik przy lokomotywie ze skansenu w Bielsko Białej.

Po 2 dniach dojechały do nas Mircze i Domini-ka. W Martinie nie chcieliśmy nocować ( ze względu na brak miejsc ) więc wieczorem udaliśmy się pociągiem do oddalonego o 70 km na południe Zwolenia. W miejscowości tej „lądowaliśmy” prawie o północy. Tu cudem udało się znaleźć miejsca noclegowe- lecz tylko na 2 noce.

Zwoleń okazał się bardzo sympatycznym miastem. Moją uwagę przykuł pociąg pancerny, który wiele lat temu dał sygnał do powstania narodowego.
Nieco dalej od pociągu stał Zwoleński zamek. Obecnie w jego murach mieści się wiele instytucji administracyjnych i kulturalnych m.in. muzeum, pub…itd. W muzeum oprowadzała nas mila pani przewodnikJ.

Nieco błąkaliśmy po zamkowych krużgankach. Ale Mircze i Domini-ka miały z tego niezły ubaw. Tego dnia prawie o północy poszliśmy na Zwoleński rynek. Odbyła się tu huczna zabawa noworoczna! Słowacy mocno walili z petard aby świętować nowy 2000 rok.

Następnego dnia udaliśmy się na pobliską górę, która wznosi się ok. 600 metrową nad poziom morza. Na jej szczycie znajdują się resztki zamku nazywanego przez Słowaków „Pusty Hrad”.

Z jego murów roztaczał się piękny widok na Zwoleń- do tego świeciło słońce dodając miastu uroku.

W drodze powrotnej humory nam dopisywały- nie zepsuł nam ich nawet widok 2 mrocznych satanistów w długich włosach i czarnych pelerynach zmierzających na górę.

…Z mrocznym rycerzem w tle…

Po zmianie noclegu nadal nocowaliśmy w Zwoleniu. W „nowym” hotelu była możliwość wypożyczenia dętek do zjeżdżania na śniegu.
Na zdjęciu Domini-ka podczas szaleńczego zjazdu.

Za chwilę Asik nie utrzyma równowagiJ.
…z górami w tle…i dętką w ręku.

Następnego dnia przyszło wracać, Mircze i Domini-ka ruszyły w trasę wcześniej niż my. To zdjęcie pochodzi z Cieszyna na rynku którego Domini-ka zrobiła śmieszną minę.
Koniec
Autor Seb-ik 29.06.2008